Autokompromitacja PiS, to najlepsze określenie na to, co wyprawia ta partia odnośnie kredytów we frankach szwajcarskich


Rok 2006, partia Kaczyńskiego nawołuje do jak najmniejszych ograniczeń w przyznawaniu kredytów w obcych walutach „Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość z niepokojem przyjmuje zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego tzw. „Rekomendację S” wprowadzające ograniczenia w dostępności do kredytów walutowych, których głównym skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania przez obywateli (szczególnie przez młode osoby) własnych mieszkań.„ Poza tym, że to czysty populizm, żeby zdobyć poparcie młodych, to jeszcze promuje postawę zadłużania się.

„Klub Parlamentarny PiS podchodzi krytycznie do tego zalecenia z co najmniej kilku powodów:

1. Rozwiązanie problemu deficytu mieszkaniowego w Polsce ma dla nas priorytetowe znaczenie, a walutowe kredyty mieszkaniowe były niewątpliwe czynnikiem sprzyjającym nabywaniu mieszkań po znacznie niższych kosztach Rekomendacja S przyjęta przez Komisję Nadzoru Bankowego będzie sprzyjała utrwaleniu ograniczenia dostępności do kredytów.” Tak, tak, żyjcie na kredyt, bo liczy się tu i teraz, kto by się przejmował konsekwencjami własnego zadłużania?

Myślę, że apogeum demaskującym populistyczną i nieprzemyślaną politykę PiS, jest punkt 4 tego samego oświadczenia klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwość z 2006 roku„4. Podstawowe uzasadnienie Komisji Nadzoru Bankowego „Rekomendacji S” powołujące się na ogromne ryzyko związane przede wszystkim z nagłymi spadkami wartości walut, możliwością znacznego podniesienia stóp procentowych przez zagraniczne banki centralne, a także na możliwy znaczny spadek wartości złotówki, nie znajduje potwierdzenia w danych makroekonomicznych. Oczywiście nie możemy nie dostrzegać tego ryzyka, ale jeśli weźmiemy pod uwagę ciągły wzrost gospodarczy naszego kraju, niską inflację i umacniającą się złotówkę, to obawy Komisji Nadzoru Bankowego nie znajdują potwierdzenia w faktach.” Gdybym napisał, że umiejętności futurologiczne wśród przedstawicieli PiS-u są na poziomie zerowym, to i tak bym je mocno przeszacował. Złotówka tak bardzo się umocniła od tego czasu, że ci co zadłużali się we frankach, teraz muszą bulić dwa razy tyle... Może w PiS-ie myśleli, że będą rządzić przez następne 100 lat i że to dzięki nim, Polska będzie dalej wciągłym wzroście gospodarczym, mlekiem i miodem płynąca, ale przyszła ta Platforma Obywatelska i wszystko spaprała... ale zaraz, zaraz, przecież i obecny premier mówi, że Polska to zielona wyspa... to jak to jest? Za Kaczyńskiego Polska kwitła, a za Tuska, to już jest w ogóle w permanentnym rozkwicie? Na pewno nie otrę się o banał stwierdzając, że każdy kolejny premier, uważa okres swoich rządów za pasmo nieustających sukcesów.

Ciekawy jest również punkt 7 „7 .Klub Parlamentarny PiS chroniąc interesy szerokich grup społecznych zainteresowanych uzyskaniem dostępu do taniego kredytu uważa, że w obecnej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej powinna obniżyć zbyt wysokie stopy procentowe. „ Zaprawdę to wzruszające, jak zadbaliście o te szerokie grupy społeczne, szkoda tylko, że zabrakło wam rozmachu, tylko 700tys. Polaków wzięło ten „tani” kredyt we frankach szwajcarskich, jak jest tani, to wystarczy spojrzeć na jego obecny kurs.

Punk 8, kulminacyjny, cel uświęca środki. „8 .Po tym niezrozumiałym z wielu względów zalecaniu KNB Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość może jedynie apelować do Rady Polityki Pieniężnej o obniżenie stop procentowych. Zdajemy sobie sprawę, że w chwili obecnej może to być jedyna szansa na obniżenie kosztów kredytu, co da szansę tysiącom Polaków na nabycie względnie tanio własnego mieszkania. Zadłużajta się, wykupujta mieszkania, na ryzyko nie zważajta.

Rok 2013, dokładnie ta sama strona (www.pis.org.pl), z której pochodzą powyższe cytaty i znowu emanuje z niej troska o interesy tej szerokiej grupy społecznej, zupełnie niespowodowana populizmem i chęcią przypodobania się tym 700 tysiącom kredytobiorców, gdzie czytamy„PiS chce, by rząd pomógł Polakom, którzy wzięli kredyty we frankach.

Prawo i Sprawiedliwość domaga się aktywnej pomocy rządu dla Polaków, którzy wzięli kredyty na mieszkania we frankach szwajcarskich – oświadczył we wtorek europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Jak podkreślił, „trzeba ratować” ok. 700 tys. osób zadłużonych w tej walucie.

„Domagamy się, by rząd zamiast zajmować się wojną domową w PO, czy taśmami premiera Donalda Tuska, zajął się +frankowiczami+ (...) PiS deklaruje gotowość współpracy w wymiarze legislacyjnym w tym zakresie. Tych 700 tys. osób trzeba ratować” – mówił Czarnecki na konferencji prasowej w Sejmie.

Podał przykłady Hiszpanii, Węgier i Chorwacji, które – jak mówił – uznały, że nie będą nocnym stróżem w gospodarce i nie będą stały i przyglądały się, tylko zaczęły aktywnie działać, by pomóc ludziom, którzy mają poważne problemy w związku z tym, że zaciągnęli kredyty we frankach.

Działania tych trzech państw członkowskich UE pokazują – jak przekonywał – że nie należy się odwracać od obywateli plecami.

„PiS domaga się aktywnej roli państwa polskiego w tej sprawie – poprzez działania wymiaru sprawiedliwości, działania rządu, czy działania ustawodawcze” – powiedział eurodeputowany PiS. Wyraził opinię, że w naszym kraju „sytuacja kredytobiorców biorących kredyty w obcych walutach jest gorsza pod względem formalno-prawnym niż w innych krajach, bo w innych krajach nie ma bankowego tytułu egzekucyjnego, który może umożliwić bankom zabranie mieszkania”.

W czerwcu polska Komisja Nadzoru Finansowego zaostrzyła w tzw. rekomendacji S zasady przyznawania kredytów hipotecznych. Zgodnie z wytycznymi Komisji, od stycznia 2014 r. wkład własny przy zakupie nieruchomości na kredyt wyniesie co najmniej 5 proc.; rok później będzie to co najmniej 10 proc., w 2016 r. – 15 proc., a od 2017 r. – 20 proc. Wysokość wkładu własnego będzie zależała też od dodatkowego zabezpieczenia kredytu. Komisja chce też ograniczyć udzielanie kredytów w walutach obcych; byłyby one dostępne tylko dla osób zarabiających w takich walutach.” Czyli jednak ograniczenia w udzielaniu kredytów w walutach obcych nie są już takie straszne, jak to PiS mówił w roku 2006. Niemożliwość wzięcia kredytu walutowego = brak kłopotów z jego spłaceniem. Nie rozumiem, dlaczego rząd miałby pomagać, z podatków obywateli, tym którzy ponieśli ryzyko i stracili? Przecież nikt ich kolanem do muru nie przypierał i na kazał brać kredytu walutowego. No chyba, że ktoś jest naiwny i uwierzył w zapewnienia PiS-u, że Polska stale się będzie rozwijać, złoty umacniać, a do końca świata i jeden dzień dłużej, rządził będzie prezes. Przecież to jest normalne ryzyko z wzięcia kredytu walutowego i jego istota jest taka, że można albo stracić, albo zyskać. Rozumiem w takim razie, że jeśli byłoby odwrotnie i kurs franka od tamtej pory spadłby dramatycznie, to PiS nakazałby rządowi skonfiskować te pieniądze, które dzięki temu „frankowicze” zyskali? A nie... czekaj... przecież tu gra idzie o sympatię tych 700 tysięcy Polaków...

Asumptem do napisania tego felietonu było przedwczorajsze główne wydanie Wiadomości TVP1 i wypowiedzi zadłużonych, po których skoczyło mi ciśnienie do trzystu, albo i więcej nawet. Otóż jeden z zadłużonych raczył stwierdzić, iż po pierwsze bank zachęcił go do wzięcia kredytu, po drugie nie poinformował go o ryzyku walutowym, wobec tego podał ten bank do sądu. Ta argumentacja jest tak samo zasadna, jak to, że ja podałbym do sądu „Pepsi”, za to, że najpierw mnie w reklamie zachęcili do kupna tego napoju i nie poinformowali mnie, że po upływie daty ważności mogę się zatruć pijąc go. Nie dajmy się zwariować, prawnicy twierdzą, że gdyby ten gość wygrał przed sądem, byłby to precedens i otworzyłby lawinę procesów w podobnych sprawach. Absurd. Jeśli ktoś ponosi ryzyko, to musi liczyć się z konsekwencjami. Volenti non fit iniuria – chcącemu nie dzieje się krzywda! To tak, jakbym potknął się idąc publicznym chodnikiem i złamał nogę, w konsekwencji czego pozwałbym państwo, że nie poinformowało mnie, że nieostrożność w poruszaniu się chodnikiem publicznym grozi utratą zdrowia. No ludzie kochani!
| Dominik Szczepanik, salon24.pl |
#end.

1 komentarze:

  1. A co z BCC, KoLibrem, Instytutem Globalizacji, Inst. A Smitha itp.? ZAMACH NA WOLNOŚĆ EKONOMICZNĄ - to ich krzyk w kwestii Dyrektywy S w 2006r. Końcówka tego artykułu koszmarna. Zrzucanie winy jedynie na klienta nieuczciwych korporacji to dopiero populizm. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że namawianie innych do dyponowania majątkiem na ich szkodę jest zabronione prawnie. Na rynku podmiot wprowadzjący umyślnie wadliwy produkt także jest ścigany. Banki doskonale wiedziały co wprowadzają. Australia, USA i Eur Zachodnia itd. W większości państw central bankowych TOKSYCZNE OPCE SPEKULACYJNE są zakazane bo doprowadziły do tego co teraz w Polsce. Wiedząc o tym BANKI z perfidią uruchomiły kampanię wciskania tych "produktów" w PL. Drylowano niemiłosiernie złotówkowiczów na WIBORze i zastawiano sieć na frankowiczów na LIBORze tuz przed kryzysem. Dlaczego dziś nie ma ofert na kredyty w walucie? Bo bank narażałby siebie - a nie klienta na ryzyko kursowe. Wake Up !!! W Stanach nazywali to "strzyżeniem muppetów".

    OdpowiedzUsuń

 
Top