Jeśli polska energetyka chce przez następne dwie lub trzy dekady korzystać z węgla, polskie górnictwo musi być rentowne, a opalane węglem elektrownie wydajne. Choć Unia Europejska dąży do ograniczenia emisji CO2, którego wielkim emitentem są właśnie elektrownie opalane czarnym surowcem, nie musi to oznaczać rezygnacji z węgla. Nowe, bardziej efektywne bloki węglowe w elektrowniach wyprodukują tę samą ilość energii przy znacznym ograniczeniu emisji.
Unijne wymogi dotyczące ograniczania emisji CO2 wpływają na podniesienie i tak wysokich kosztów wydobycia i wykorzystania polskiego węgla. Rozwiązaniem ma być wymiana starych technologii na nowe, co musi nastąpić w ciągu najbliższych 3-4 lat, ponieważ Polsce grożą wyłączenia prądu z powodu przestarzałych elektrowni.
– Musimy wymienić w najbliższym czasie około 30 proc. starych bloków energetycznych. Będziemy je zastępować nowymi, które mają sprawność nie 30 proc., ale prawie 46 proc. To pozwoli automatycznie obniżyć emisję CO2 aż o jedną trzecią, produkując taką samą ilość energii elektrycznej – mówi prof. Jerzy Buzek. – Jeśli natomiast zastosujemy bloki, które mają już powyżej 60 proc. sprawności, a są już takie, to ograniczymy emisję CO2 aż o 50 proc., nadal spalając węgiel.Były premier podkreśla, że podczas negocjacji w ramach UE na temat redukcji emisji dwutlenku węgla, należy zwracać uwagę nie tylko na kwestie ekologiczne, ale i związane z całą gospodarką.
– Naszym celem jest ograniczenie emisji, a nie eliminacja węgla. Już ten błąd popełniliśmy, bo kiedyś powiedzieliśmy, że biopaliwa rozwiążą problem emisji CO2 w transporcie. Potem się okazało, że biopaliwa pierwszej generacji niosą ze sobą ogromne zagrożenie emisją CO2, a także przyczyniają się do wycinania lasów. Teraz trudno jest się z tego wycofać. Dobrze by było, żebyśmy się tak samo nie rozpędzali w eliminowaniu węgla – przestrzega prof. Jerzy Buzek.
| Newseria |
#end.
0 komentarze:
Prześlij komentarz