Synagoga to nie kościół, choć pełno w niej symboliki przemieszanej z pragmatyzmem. Goj może się pogubić.
Po chwili jesteśmy wewnątrz synagogi. Ale tu pusto…
- Nie tak łatwo o dziesięciu minjan – utyskuje rabin Szlomo Majeranek.
Bo żeby się modlić w synagodze tylu musi się zebrać dorosłych Izraelitów. Pierwsze wrażenie? Jakże tu skromnie
- Bo tu przychodzimy się modlić a nie podziwiać wykwintne wnętrza – tłumaczy Szlomo.
- Synagoga to miejsce, w którym Żydzi spotykają się na wspólnych modlitwach. Jedynym „boskim” elementem jest Tora. Gdyby ktoś ją stąd wyniósł, wtedy synagoga stałaby się zwykłym budynkiem – mówi rabin Szlomo.
Nie ma więc tabernakulum, czerwonego światełka. Nikt nie wita Boga wchodząc do synagogi. Bo go tu nie ma. To nie jego dom. Choć przy wejściu tradycyjnie należy dotknąć mezzuzy ( Przedmiot chroniący dom, zawiera zwitek papieru z modlitwą o szczęcie dla domu i domowników) Jak w każdym żydowskim domu. Bo:
- Żydzi nie modlą się w świątyniach, lecz w ”bet haKnesset”. To jedyny hebrajski odpowiednik łacińskiego słowa synagoga. Bet to dom, Kneset - zgromadzenie. I wystarczy, żeby czytać Torę – mówi Szlomo
Ale nie zawsze tak było. Przed wiekami, Żydzi mieli dwie świątynie, obie na jerozolimskim wzgórzu Moria. Pierwszą zburzono. Na niej powstała nowa, którą spalili Rzymianie w 70 r.n.e. i do dzisiaj jej nie odbudowano. Pozostała ściana zwana Murem Zachodnim. Najświętsze miejsce Izraela. Pod nią Żydzi płaczą po dziś dzień a Torę czyta się w behtakneset.
Tora. Łącznik człowieka z Bogiem. Największa świętość, bo tu jest Bóg. Jego słowo. Tekst pierwszych 5 ksiąg Starego Testamentu. Żydzi traktują Torę jak osobę, nie jak przedmiot. Gdy zwój bardzo się zniszczy (wystarczy, że zatrze się litera), nie wyrzuca się go (bo jest haszem – święty), ale zakopuje w ziemi, na cmentarzu. Jest uroczysty pogrzeb. Bez kwiatów. Zamiast nich, kładzie kamienie. Bo kwiat to symbol przemijania piękna i życia, a cmentarz to strefa mroku. Kamień zaś jest martwy. I wieczny.
Święta szafa
Goj w synagodze wszędzie będzie dopatrywał się symboliki. Pomyśli, że nic tu nie jest dziełem przypadku, że najdrobniejsze szczegóły wynikają z wiary i Tory. I na każdym kroku będzie się dziwił, że tak nie jest. Bo dlaczego okna przypominają te mauretańskie? Przypadek. Dlaczego zwoje Tory schowane w specjalnej szafie (Aron ha-kodesz – święta szafa) zasłonięte są niebieską atłasową kotarą (parochet) odsłanianą na czas modlitw? I czemu właśnie niebieską? Czemu na podwyższeniu i dlaczego akurat we wschodniej ścianie? Dlaczego aaron hakodesz przykrywa marmurowy baldachim?
A czemu nie - odpowie rabin na większość pytań, ale też doda, że: święta szafa to najważniejsze miejsce w synagodze, że czerwony napis na parochecie, to pierwsze dwa słowa najważniejszej żydowskiej modlitwy Shema Yisrael, że czasami jest czarny lub biały ( czarny – na pamiątkę zburzenia Jerozolimy, biały – w Jom Kippur). Ale też wspomni o tym, czego nie widać, czyli o kaporecie, pasie tkaniny wiszącym za parachetem, który symbolizuje wieko Arki Przymierza.
Nie jest za to dziełem przypadku, że święta szafa ze zwojami Tory stoi przy wschodniej ścianie synagogi, czyli tej skierowanej w stronę Jerozolimy. Ku niej trzeba się modlić.
A ten skromny wygląd? Dlaczego w synagodze nie uświadczysz nawet najdrobniejszego substytutu Boga, żadnych relikwii, obrazów, posągów, żadnego wizerunku?
- Gdyby ktoś zechciał Boga zwizualizować, byłoby to bałwochwalstwo. Nasz Bóg jest niepoznawalny. Transcendentny. Jest, który jest. Człowiek pozna i zobaczy Boga dopiero na sądzie ostatecznym, więc jak ma go przedstawić wcześniej? – mówi rabin.
I zaskakuje raz jeszcze, bo jaka musi być ta relacja z bogiem, którego się nie zna?
- Niczym pionowa struna. Jest Bóg, jest człowiek i nic pomiędzy. I to wystarczy – mówi Rabin.
A któż on, że wie? Ksiądz, kapłan, pastor? Znowu zaskoczenie, bo rabin to urzędnik, na pensji. Po szkole i egzaminie (po którym otrzymuje się tytuł rabina). Bez święceń, namaszczeń. Każdy może nim zostać, lecz gdy go gmina nie zatrudni, będzie bezrobotnym rabinami.
- Rabin to nauczyciel. Lider społeczności, który przynajmniej teoretycznie ma wiedzieć więcej niż pozostali. Uczy stosunku do ludzi i świata przez pryzmat Boga i Tory, której jest interpretatorem, dlatego jest swoistym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi – mówi rabin.
A że jedni robią to lepiej a inni gorzej, więc i jedni mają dużo pracy, a inni jej szukają.
Babiniec
Słońce w zenicie, wpada przez „marokańskie” okna. Teraz jest tu pusto. Szacharit był rano, mincha i maariw dopiero za kilka godzin, kwadrans przed zachodem słońca. Wtedy dopiero parter zapełni się wiernymi w welwetowych jarmułkach. A balkon kobietami. Czyli babiniec. Jest w każdej synagodze. To osobne pomieszczenia zasłonięte firanką, czasem galeria, przylegające do głównej sali. Po co? Żeby podczas modlitwy nic nie mogło rozpraszać uwagi mężczyzn. Wsłuchanych w słowa modlitwy chazana, śpiewu baal keria (śpiewaka) lub nauk rabina, stojących na bimie w centralnym punkcie synagogi. Bima to rodzaj podwyższenia z pulpitem służącym do czytania Tory.
Po co podwyższenie, po co pulpit? Znowu ten pragmatyzm. Bo lepiej słychać i widać osobę czytającą Torę a na pulpicie można oprzeć zwój Tory, wcale nie lekki. Tu, w Synagodze Nożyków bima jest prosta, zwykła, otoczona barierką, ale bywają ozdobne, nakryte baldachimem, w formie namiotu lub altany. W synagodze Remuh na krakowskim Kazimierzu bimę otacza zabytkowa kuta w żelazie krata. Zresztą, bez bimy
Jest jedna rzecz nietypowa w synagodze Nożyków. Skąd się wzięła - wiadomo, ale dlaczego, tego nawet sam rabin nie wie. Nad ”święta szafą” znajduje się półokrągły chór, który został dobudowany 20 lat po wybudowaniu synagogi.
- Która z założenia miała być synagogą ortodoksyjną a w żadnej takiej synagodze nie było i nie ma chóru. Szczerze powiem: nie mam pojęcie, co on tu robi – mówi Szlomo.
Nieopodal bimy, na stoliku pod ścianą, ktoś postawił talerz koszernych kanapek. Z serem. Szlomo częstuje. Przychodzą inni. A każdy o Torze wie coś innego. Zaczyna się dyskurs. Miejscami ożywiony. Którego istotę gojek pojmie z trudem. Dlatego jest gojkiem.
| Jacek Konikowski/Pracownia Mediowa Fot: Borys Skrzyński |
#end.