Koleś z procą
Zapytajcie, kim był Żebrowski w podstawówce a boks w jego życiu przestanie być tajemnicą
- Byłem chłopaczkiem z procą w kieszeni, nawet dwoma. Boks nie jest niczym innym niż spełnieniem chłopięcych, szczenięcych instynktów – ujawnia amant polskiego kina.
Kiedyś, jeszcze w czasach podstawówki, zaliczył cięgi na podwórku.
- Po prostu, dostałem centralnie z bańki. Od tego czasu omijam bójki i unikam zaczepek. Bo jak człowiek ma świadomość swojej siły i umiejętności to nie musi sobie tego udowadniać na ulicy. Wystarczy ring – mówi aktor.
Dlaczego właśnie boks? Bo taka moda? Kiedyś, co drugi aktor trenował a to karate, a to judo. Teraz boksuje i Maciej Zakościelny i Tomasz Karolak i Antoni Pawlicki. I Michał Zebrowski.
- Wybrałem boks, bo ten sport wyzwala w człowieku szacunek dla samego siebie. Żeby boksować i sparować trzeba kilka miesięcy ostro trenować, w przeciwnym razie na ringu padłbym chyba na zawał. Tu się nie da oszukać – mówi aktor.
Wersja nieoficjalna – aktor boksuje, żeby nie wpaść w pułapkę trzydziestolatków, by nie gnuśnieć, by w żyłach wciąż krążyła gorąca krew. Więc trenuje. Na hali Gwardii w Warszawie, miejscu chętnie odwiedzanym przez wiele gwiazd i gwiazdek światka artystycznego.
- Prowadzi mnie syn znanego kiedyś boksera, Pawła Skrzecza – mówi Żebrowski
Wyjazdy na plan, zdjęcia. Gdzie tu czas na trening?
- Kiedyś trenowałem częściej. Teraz, trzy razy w tygodniu. Rzadziej nie warto, bo każdy zawalony trening powoduje, że twój wysiłek na następnym musi być dwukrotny. Regularność i konsekwencja to podstawa - mówi Żebrowski.
Ale sparuje rzadko.
- Boks nie polega wyłącznie na sparowaniu. Wręcz przeciwnie, to jedna dziesiąta tego, co robi bokser na treningu. Codzienność jest mniej widowiskowa: rzuty piłką lekarską, skakanka, przysiady, bieganie, przybory, walka z cieniem, tarcza, worek. Z drugiej strony, bez sparowania trudno nauczyć się boksu – mówi Żebrowski.
A na sparingu trudno uniknąć każdego ciosu. Zdarzają się i kontuzje.
- Najlepiej pamięta je moja wątroba.
Czemu właśnie ona?
- Nie pytałem jej, dlaczego boli. Po prostu, boli – mówi aktor Od walenia?
- No przecież, że nie od głaskania
To fajni ci sparingpartnerzy skoro biją po nerach i wątrobie
- Ale tak jest. W końcu, nie wolno bić poniżej pasa, a powyżej wszędzie. Na szczęście mam mądrych sparingpartnerów, którzy pamiętają, jaki mam zawód – mówi Żebrowski.
Mądrzy, bo pamiętają żeby nie bić po twarzy. No właśnie, boks to sport dla mądrych, inteligentnych facetów, czy dla mięśniaków?
- Nie można być mistrzem, jeżeli jest się idiotą. Mój trener powtarza często, że boks wymaga sprytu oraz inteligencji i nie jest tak łatwy jak aktorstwo. I ma rację, choć to ja wciąż jestem lepszym aktorem od niego. Boks jest sportem dla ludzi o kondycji konia, a zarazem wyjątkowo sprytnych. Możesz nie wiem jak ciężko trenować mięśnie, ale jeżeli nie masz w sobie ponadprzeciętnego sprytu to i tak na ringu oberwiesz – mówi Żebrowski.
Podziwia bokserów. Niektórych. Za ich upór, konsekwentność, determinację.
- Zwłaszcza Mike Tysona. To swoisty fenomen, bo choć niewielki wzrostem prał wszystkich, nawet dużo wyższych przeciwników – mówi Zebrowski.
I był zarazem pierwszym bokserem, który zarabiał krocie, bo każdy gotów był zapłacić majątek, żeby tylko zobaczyć jego kolejną walkę. Od niego zaczęła się era milionowych kontraktów w światowym boksie. No a Andrzej Gołota?
- To facet z poczuciem humoru. I niech to wystarczy za komentarz – mówi Zebrowski. Powiedzieć o bokserze, że ma poczucie humoru to chyba nie komplement?
- Ale ja go szanuje właśnie za to – dodaje aktor. /Foto: pb.pl/ #end.