Kiedy w lutym ub. roku Krzysztof Rybiński stanął na czele funduszu inwestycyjnego Opera Eurogeddon (subfundusz TFI Opera), przekonywał, że na rozpadzie strefy Euro jest w stanie zarobić dla inwestorów krocie. Strefa Euro ma się świetnie. Gorzej z zyskami inwestorów, którzy zaufali Rybińskiemu.

- Prościej było zainwestować w WIG, który stracił w ciągu roku zaledwie 5, 2% czy choćby w S&P, który stracił 11%.magia nazwiska i siła argumentacji przeważyła nad rozsądkiem – twierdzi jeden ze znanych przedsiębiorców z listy, Wprost, którzy w fundusz Eurogeddon zainwestował prawie 400 tys złotych. Nie jest jedynym z rozżalonych. Minimalna pierwsza wpłata na fundusz wynosi 172 000 złotych, nie jest to wiec fundusz dla Kowalskiego. Mimo to, profesorowi zaufało wielu zamożnych Polaków, którzy wierzyli w rozpad strefy Euro.
Profesor Rybiński źle, jak na razie, przewidział rozwój wydarzeń, to na dodatek, źle dobrał instrumenty finansowe. Rybiński nie przewidział, że pomimo recesji strefa euro będzie kontynuować zaciskanie pasa i Europejski Bank Centralny mocno włączy się do gry o euro.
Zawiodła też strategia grania na spadek kursu euro do dolara i wyprzedaż akcji na giełdach w Paryżu i we Frankfurcie. Dlaczego – pytają eksperci – wspólna waluta miałaby się osłabić na skutek rozpadu strefy euro, skoro zostałyby w niej najsilniejsze kraje takie jak Niemcy i dlaczego w związku z tym giełda we Frankfurcie miałaby na tym ucierpieć?
Krzysztof Rybiński nie chce komentować słabych wyników funduszu, którym zarządza. Z niepotwierdzonych źródeł dowiedzieliśmy się, że TFI Opera rozważa możliwość zamknięcia funduszu Eurogeddon.
Aktywa funduszu Eurogeddon na koniec stycznia wynosiły zaledwie 2,8 mln zł.
Krzysztof Rybiński jest członkiem rządu technicznego prof. Glińskiego, odpowiedzialnego za ekonomię.