Nadawcy telewizyjni walczą z piratami kradnącymi im sygnał. Na razie wygrywają bitwy. Kto wygra wojnę?


Na internetowym forum dyskusyjnym „Zieleniny” ktoś rzuca hasło – „zgasło słoneczko!”. W hakerskiej gwarze oznacza to, że ktoś nie może oglądać cyfrowego Polsatu, bo prawdopodobnie skończył mu się abonament. Jednak po chwili odzywa się „Deciusz” – mam nowe kody 00 5626AE090681C138 lub 01 2FDAEC6967DAA2F6. Po nim jeszcze kilku podaje swoje cyfry. To numery kodów, które po umieszczeniu w dekoderze umożliwiają oglądanie Polsatu tyle, że już za darmo i nielegalnie. Adres forum zmienia się co jakiś czas, bo ponoć policjanci z PG czasem podszywają się pod dyskutantów żeby poznać nowe sposoby i mechanizmy telehakowania, czyli kradzieży sygnału telewizyjnego i oglądania kodowanych programów telewizyjnych za darmo. Mimo to, każdego dnia forum odwiedza kilkaset osób, którym albo coś „zgasło”, albo „nie świeci”. Zazwyczaj chodzi o kodowane programy Cyfry+ lub TVN. To nie jedyne takie fora dyskusyjne w polskim Internecie i nie działają przypadkowo. Od kilku lat Polskę zalewa, bowiem fala piractwa telewizyjnego. Według nieoficjalnych szacunków samych nadawców, co najmniej kilkaset tysięcy Polaków nielegalnie ogląda kodowane programy takich nadawców jak Canal+, Polsat, TVN czy Animal Planet, Discovery, Reality TV, HBO oraz pornograficzny Private Gold. Po Włoszech i Hiszpanii, jesteśmy największym skupiskiem telehakerów w Europie. To właśnie oni przyczynili się do upadku Wizji TV.

Okiem hakera

- Żeby oglądać kodowane kanały TV za friko wystarczy odpowiednio zmodyfikować tuner do odbioru programów z satelity. To nie jest prosta sprawa, bo do tego nie wystarczy śrubokręt. Trzeba mieć odpowiedni software, listy z kluczami, Emu i „pionki”. Nadawcy często zmieniają kody, więc żeby je aktualizować nieodzowny jest tzw downloader, którym pobiera się aktualne klucze z internetu oraz tzw. EMU Update, czyli program „wtłaczający” je do tunera – mówi Darek, dwudziestolatek z Warszawy. Kiedy był Hołd Pruski nie jest pewien, Krzyżaków kojarzy z Wojnami Krzyżowymi za to z zamkniętymi oczyma potrafi rozkodować dowolny kanał.

- Nadawcy wydali miliony dolarów na zabezpieczenia, do złamania, których tak naprawdę wystarczy karta FUN / Funrarri lub inna, programator, kabel Null-Modem, i odpowiedni soft. Wgrywasz odpowiedni soft i wsad na kartę i będzie śmigało aż miło – tłumaczy Darek. Nie ujawnia wszystkiego. Nie mówi na przykład, że wszystko, co potrzebuje ściągą wprost z internetu i to z oficjalnie działających stron m.in.… dla serwisantów. Na jednej z nich, elektroda.pl znaleźliśmy wszystko co stanowi jego warsztat łącznie z instrukcją modyfikacji tunera.

- Można też prościej. „Lamerzy” (w hakerskim slangu: osoby, które o hakowaniu wiedzą tylko tyle, że cos takiego istnieje) po prostu kupują lewe karty gdzieś na bazarze i to im wystarcza, aż do momentu gdy operator ich nie zmieni co czasem się zdarza. Niedawno Canal Plus tak zrobił i przez jakiś czas wszyscy ci, co kupili karty na lewo darli sobie włosy z głowy. Ale i na to jest sposób. Wystarczy tzw blocker, żeby karta dalej funkcjonowała. Numery z kartami są tańsze, ale łatwiej na nich wpaść – dodaje Darek. Tym razem zapomniał dodać, że i karty i blokery można bez problemu kupić na aukcji Allegro.

Zielenina z Allegro

Nasz rozmówca zapewnił nas, że telewizyjnym piratem można zostać w niecałą godzinę i to nie wychodząc z domu. Miał rację. O odpowiedni sprzęt, oprogramowanie, kody do nielegalnego odbioru płatnych kanałów jest u nas równie łatwo jak o pirackie oprogramowanie komputerowe czy ‘lewe” ściąganie simlocków w telefonach komórkowych. Wystarczy zajrzeć do internetu, przejść się na pobliski bazar, dogadać się z handlowcem lub… czekać aż zrobi to nasza lokalna sieć kablowa. I choć w policji działa specjalny zespół do ścigania tego typu przestępstw, nam udało się bez żadnego problemu, w ciągu zaledwie godziny, zdobyć wszystko, co potrzebne do nielegalnego oglądania płatnych kanałów jak Canal+ czy Polsat2.

Kody, sprzęt ( np.: programatory za 35 zł) i oprogramowanie do produkcji lewych kart, tzw. blokery (służące do anulowania niekorzystnej zmiany na karcie. Dzięki nim można np.: mając wykupiony tańszy pakiet, oglądać droższy) a nawet Dreambox (program służący do darmowego oglądania wszystkiego, co kodowane) mogliśmy kupić w Internecie, m.in. na aukcji Allegro. Tu też, za jedyne 50 złotych mogliśmy bez problemu kupić dekoder. Za jedyne 2 zł, „Balabembe” z Rzeszowa chciał nam „opchnąć” płytkę CD umożliwiająca oglądanie na komputerze, za pośrednictwem Internetu prawie 150 kanałów telewizji satelitarnych w tym Polsatu i Canal+ (na zachętę sprzedawca dorzucał program do ściągania simlocka z telefonów Nokia). Inny użytkownik Allegro, „Froi” z Tarnowa, pod hasłem ZA DARMO - TELEWIZJA CYFROWA – CYFRA oferował do sprzedaży 88 płyt CD z oprogramowaniem do odbioru płatnych kanałów bez abonamentu, po 14 zł za sztukę. Wśród dołączonych do oferty wzorów kart, znaleźliśmy także „zieleninę” – bardzo popularną w pirackim światku kartę, której nazwa pochodzi od zielonego koloru płytki, na której jest wykonana.

Dekoder wart 500 zł mogliśmy mieć już za kilkanaście złotych i to całkiem legalnie od uroczej blondynki w stoisku Canal+ w jednym z centrów handlowych w Warszawie. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że choć dekodery takie są jedynie „wypożyczane” abonentom, wiele z nich już nie wraca do operatorów.

Kilka podrobionych kart do dekoderów, po 40 zł za sztukę, znaleźliśmy na warszawskim Wolumenie. Po tyle samo „chodzą” na bazarze Milowice w Sosnowcu i niemal każdym takim miejscu od Szczecina po Przemyśl. Tańsze o 10 zł karty zaoferował nam w Warszawie, oprócz legalnego dekodera, nieuczciwy handlowiec jednej ze stacji TV.

Pelengatorem po osiedlu

Szefowie polskich stacji telewizyjnych o piractwie mówią ogólnikami, nie chcą ujawniać strat finansowych, zasłaniając się tajemnicą handlową. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od jednego z nich „straty są niższe lub niemal takie same jak nakłady, jakie musielibyśmy ponieść na walkę z piractwem”. Mimo to muszą być one znaczne, skoro w ubiegłym roku nadawcy zdecydowali się na utworzenie, z inicjatywy Canal Plus, wspólnego przedsięwzięcia (co już jest sukcesem) - Stowarzyszenia Nadawców Programów Telewizyjnych Sygnał, przeciwdziałające piractwu telewizyjnemu. Obecnie należy do niego 10 nadawców i operatorów sieci kablowych m.in.: Canal Plus i Cyfra Plus, HBO, MTV, Polsat Cyfrowy, TMT, Aster, UPC, Autorom, TKP, ZTP)

- Szkolimy policjantów jak odróżniać oryginalne karty od fałszywych, jak wykrywać pirackie dekodery, oraz jak zabezpieczać dowody dla sądu. Wraz z URTiPem przejeżdżamy po osiedlach pelengatorem wykrywającym nielegalnych odbiorców sygnału i abonentów kablówek, które kradną sygnał. Co miesiąc wraz z policją namierzamy średnio 2 takie kablówki w kraju – mówi Zbigniew Taraś, prezes stowarzyszenia. Dotychczas, dzięki staraniom stowarzyszenia udało się przeszkolić prawie 600 policjantów. Jeszcze rok temu Taraś narzekał, że policjanci łapią piratów a prokuratorzy ich wypuszczają, bo nie potrafią zrozumieć dowodów ich winy, bazują na ogólnikowym prawie i często po prostu folgują piratom.

- To już przeszłość. Dziś szkolimy nie tylko policjantów, ale także prokuratorów. Dotychczas udało nam się zorganizować 12 szkoleń w trakcie, których przeszkoliliśmy ponad 500 prokuratorów. Teraz kolei na sędziów. Sądownictwo to najsłabszy punkt w walce z piratami. Mimo ewidentnych dowodów, często nie dochodzi do skazania winnych, bowiem zdarza się, że nawet sędziowie Sądu Najwyższego zapominają o istnieniu ustawy o dostępie warunkowym, choć liczy ona raptem 12 artykułów – twierdzi Taraś.

Niedawno, przed łódzkim sądem rejonowym, zakończyła się sprawa operatora sieci kablowej „Stowarzyszenie Dąbrowa 67”, który udostępniał swoim członkom 17 płatnych kanałów w tym Canal+, HBO, Discovery i Reality TV. Nadawcy oskarżyli go o piractwo, jednak sąd nie doszukał się niczego zdrożnego w fakcie, że z jednego dekodera korzystało całe osiedle. Sądy bywają pobłażliwe dla piratów z prostej przyczyny: sędziowie bardzo często po prostu nie rozumieją mechanizmów przestępstwa, nie potrafią właściwie zinterpretować dowodów i faktów, bo i nigdy dotychczas nie słyszeli np.: o dreamboxie czy „zieleninie’. To ich jednak nie tłumaczy, bo

- Piractwo telewizyjne to przestępstwo karane z mocy prawa. Zgodnie z prawem, zarówno handel jak i samo posiadanie np.: pirackich kart do odbioru płatnych pakietów telewizyjnych jest w karane. Grozi za to kara pozbawienia wolności nawet do lat pięciu – twierdzi Piotr Brudnicki, prawnik.

- Dużym problemem w walce ze zjawiskiem piractwa telewizyjnego jest to, że w odczuciu społecznym kradzież sygnału nie jest traktowane jak przestępstwo a jedynie cwaniactwo czy wręcz przejaw sprytu. Dlatego w ramach Stowarzyszenia staramy się również edukować społeczeństwo, wykazując, że kradzież sygnału to nie spryt lecz zwykła grabież – twierdzi Marek Chmielewski z HBO.

I choć walka z telewizyjnymi piratami nie jest łatwa, współpraca nadawców i operatorów sieci kablowych z policją przynosi pierwsze efekty.

- Zmieniliśmy taktykę działania. Do tej pory ścigaliśmy „płotki”, głównie handlarzy na bazarach. Teraz postanowiliśmy wziąć się za hurtowników, w tym także działających w Internecie – twierdzi Taraś.

4 Stycznia br policjanci z Wrocławia zatrzymali cztery osoby, które w trakcie przesłuchania w prokuraturze przyznały się, że od lipca 2003 roku sprzedawały pirackie dekodery, tunery telewizji cyfrowej, karty do odbioru telewizji.

- Na tym etapie sprawy zbyt wiele nie możemy mówić. Być może zostaną zatrzymane kolejne osoby – powiedział Dariusz Szyperski, szef prokuratury na Krzykach. Dolnośląscy policjanci na bieżąco monitorują ogłoszenia prasowe i internetowe dotyczące sprzedaży dekoderów telewizji cyfrowej. Między innymi w ten sposób usiłują namierzyć handlarzy takim sprzętem.

Wcześniej, 25 października ubiegłego roku, policjanci z 9 województw przy współpracy z platformami Cyfra+, Cyfrowy Polsat oraz Stowarzyszeniem Sygnał w wyniku obławy na piratów zatrzymali 11 osób u których zabezpieczono sprzęt o wartości prawie 100.000 złotych.

- Działania prowadzone były przez cały dzień do późnych godzin nocnych. W wyniku przeprowadzonej akcji zabezpieczono nielegalne oprogramowanie służące do programowania kart kodowych oraz zmian oprogramowania w tunerach satelitarnych. Sprawcy rozprowadzali nielegalne oprogramowania służące do łamania zabezpieczeń, a także odkodowywania płatnych programów telewizyjnych. Składali swoje oferty przez internet, ogłoszenia prasowe, serwisy akcyjne, itp. Policjanci wkroczyli do 16 lokali, w których ujawniono m.in. około 700 płyt CD z nielegalnym oprogramowaniem, 19 komputerów, 6 programatorów, 89 kart odkodowujących płatne programy. Łączna wartość zabezpieczonego mienia wynosi około 100 tysięcy złotych. Była to pierwsza tak zorganizowana akcja skierowana przeciwko sprawcom tego rodzaju przestępstw. Zatrzymanym grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności – mówi nadkomisarz Dariusz Poniatowski z wydziału dw. z Przestępczością Zorganizowaną Komendy Głównej Policji. Pierwsza, i jak zapewnia, nie ostatnia.

Wkrótce powinny też zniknąć nielegalne oferty na internetowych aukcjach w tym na Allegro. Stowarzyszenie porozumiało się z serwisem, który ma lepiej monitorować treść ofert i usuwać wszystkie sprzeczne z prawem.

- Piractwo uderza w uczciwych abonentów, bo rosnące nakłady na walkę z piratami uniemożliwiają zarówno obniżenie wysokości płaconego przez nich abonamentu jak i polepszenie jakości oferty programowej. Jestem przekonany, że gdyby nie piractwo, nadawcy byliby w stanie zaoferować więcej, lepiej i taniej swoim abonentom – twierdzi Mirosław Bałtromiuk z Polsat Cyfrowy

Nadawcy też winni

Wygląda na to, że nadawcy i operatorzy sieci kablowych ostro wzięli się do roboty i za to należy ich chwalić. Warto jednak zauważyć, że w walce z piractwem sami nadawcy też muszą zmienić sposób funkcjonowania. Zdarza się, bowiem, że nieświadomie sami ułatwiają zadanie tym, z którymi walczą np.: poprzez oferowanie w promocjach dekoderów prawie za darmo, czy wypuszczanie kart, które łatwo podrobić. Jedna z kart parkingowych w dużym mieście w Polsce dawała się zaprogramować tak, aby oglądać cały pakiet Wizji TV. Karta ta dostępna była w każdym kiosku i kosztowała 23 złote. Jakość stosowanych zabezpieczeń też chyba pozostawia wiele do życzenia skoro potrafią je obejść nastoletni halerzy.

„Ku pokrzepieniu serc” warto dodać, że piractwo telewizyjne nie jest polską „specjalnością”. Każdego roku, miliony Europejczyków nielegalnie odbiera sygnał telewizji kablowych. Straty nadawców idą w miliardy euro rocznie. Jednak policja w Unii działa stanowczo. Gdy okazało się, że na jednej ze stron w Internecie, znanej jako House of Ill Compute, dystrybuowane są kody wykorzystywane do produkcji fałszywych kart umożliwiających darmowe oglądane kanału ITV Digital, została ona natychmiast zlikwidowana. Dzisiaj, telehakerzy z całej Europy chcąc pobrać nielegalne oprogramowanie zaglądają na strony polskie, włoskie, hiszpańskie, węgierskie lub czeskie.

Kto wygra w walce o sygnał? Motto Laki Online, jednego z polskich serwisów hakerskich poświęconych piractwu telewizyjnemu brzmi „To jest wojna, a my jesteśmy żołnierzami”. Póki, co nadawcy wygrywają bitwy, ale czy uda im się wygrać wojnę?



 
Top